Fragment rozdziału V.
Czy rywalizacja wyrabia charakter? Rozważania psychologiczne
(...)
Wygrana, porażka i poczucie własnej wartości
Czy rywalizacja to siła psychologicznie konstruktywna? Czy współzawodnictwo zawsze wzmacnia rozchwiane poczucie własnej wartości?
(W nawiasach są odnośniki do przypisów.)
Taki efekt jest możliwy, ponieważ spełnianie norm kulturowych często przynosi satysfakcję. Kiedy robimy to, czego się od nas oczekuje, mamy lepsze mniemanie o sobie – a nierzadko oczekuje się od nas właśnie rywalizacji. Tam, gdzie nie jest ona normą, taki efekt nie występuje (301). Ale zdarza się, że dynamika rywalizacji przysłania wpływ norm kulturowych i raczej podkopuje poczucie własnej wartości niż je wzmacnia.
W swoich badaniach z połowy lat siedemdziesiątych psycholog Carole Ames postanowiła sprawdzić, w jaki sposób dzieci zachowują się w warunkach rywalizacji. Okazało się, że zaczynają wtedy wierzyć, iż nie są źródłem tego, co im się przydarza, i nie mają nad tym kontroli (302). Według Ames, zewnętrzne umiejscowienie kontroli (external locus) wpływa szkodliwie na poczucie własnej wartości, a także na uzyskiwane wyniki.
Ludzie, którzy nie mają poczucia, że kierują swoimi działaniami, zazwyczaj też niewiele osiągają. To kolejne wyjaśnienie danych dowodzących, że rywalizacja nie prowadzi do lepszych efektów.
Inni naukowcy badali, czy istnieją jakieś cechy osobowości związane ze skłonnością do rywalizacji. W 1981 roku dwaj psychologowie przebadali ponad ośmiuset uczniów szkół średnich i odkryli, że „ci, którzy byli pozytywnie nastawieni do rywalizowania, w większym stopniu opierali poczucie własnej wartości na swoich ocenach i wynikach” (303). Daleko im było do bezwarunkowego poczucia własnej wartości, a sposób, w jaki postrzegali siebie, przesadnie zależał od tego, jak radzili sobie z określonymi zadaniami i co na ich temat sądzili inni.
W badaniach nad rywalizacją strukturalną punktem odniesienia jest jej przeciwieństwo, czyli współpraca. Pojawia się zatem pytanie: który sposób jest lepszy, by wspierać nasze zdrowie psychiczne? W społeczeństwie tak nastawionym na rywalizację jak amerykańskie powszechnie zakłada się, że współpraca negatywnie wpływa na siłę osobowości, ponieważ zawiera element zależności. W rzeczywistości jest na odwrót. Na podstawie analizy siedemnastu odrębnych badań David i Roger Johnsonowie wysnuli wniosek, że „nauka w warunkach współpracy – w porównaniu do nauki w warunkach rywalizacji lub samodzielnej pracy – sprzyja wyższemu poczuciu własnej wartości i zdrowszym procesom, dzięki którym wyciąga się wnioski na temat własnej wartości” (304).
W innej pracy napisali, że „tendencja do współpracy jest pozytywnie powiązana z wieloma wskaźnikami zdrowia psychicznego, takimi jak dojrzałość emocjonalna, właściwe relacje społeczne, silne poczucie tożsamości oraz podstawowe zaufanie i optymizm wobec innych ludzi” (305). Podczas gdy rywalizacja sprzyja zewnętrznemu umiejscowieniu kontroli, współpraca ma działanie przeciwne (306).
Kto pracuje raczej z innymi ludźmi, a nie przeciwko nim, ma większe poczucie kontroli nad własnym życiem.
Wielu innych badaczy potwierdzało te odkrycia. Kiedy Elliot Aronson testował model uczenia się przez współpracę w szkołach podstawowych, odnotował, że uczniowie biorący udział w eksperymencie „rozwinęli większe poczucie własnej wartości niż uczniowie z klas tradycyjnych” (307). Socjolog Ruth Rubinstein zastosowała pisemny pomiar poczucia własnej wartości u dzieci w wieku od dziesięciu do czternastu lat biorących udział w obozach letnich – jeden z obozów miał charakter bardzo rywalizacyjny, a drugi wręcz przeciwnie. W pierwszym poziom poczucia własnej wartości nie zmienił się znacząco, ale w drugim wzrósł zarówno u chłopców, jak i dziewcząt (308).
Inny badacz, Morton Deutsch, odkrył, że poczucie własnej wartości jest „niższe, gdy system oceniania oparty jest na wynikach rywalizacji niż wtedy, gdy oparty jest na wynikach współpracy” (309). Na podstawie swojej pracy z dziećmi z różnych kultur Terry Orlick doszedł do wniosku, że „doświadczenia z zakresu współpracy z ludźmi to najważniejszy czynnik rozwoju zdrowia psychicznego” (310).
Podczas gdy współpraca wyraźnie przyczynia się do wzrostu poczucia własnej wartości, rywalizacja działa odwrotnie. Jak wyjaśnić te dwa procesy? Współpraca, która polega między innymi na dzieleniu się umiejętnościami, jest, jak się przekonaliśmy, bardziej skuteczna przy rozwiązywaniu problemów. Dzięki temu pozwala osiągnąć większe sukcesy i pomaga każdej zaangażowanej osobie bardziej polubić siebie. Po drugie, jak przekonamy się w kolejnym rozdziale, współpraca sprawia, że chętniej nawiązujemy relacje.
Ludzie czują się wartościowi i doceniani, gdy ich sukces jest w pozytywny sposób związany z sukcesem innych.
Nie powinno zatem zaskakiwać, że współpraca jest zdrowa. Na podobnej zasadzie można tłumaczyć niekorzystny wpływ rywalizacji. Próby prześcignięcia innych nie wzmacniają zachwianego poczucia własnej wartości, ponieważ większość rywalizujących przegrywa. Z założenia nie każdy może wygrać, a w praktyce wygrywa bardzo niewielu. Bardzo często dany konkurs wyłania tylko jednego zwycięzcę i bardzo wielu przegranych.
Jeśli czujemy przymus udowodniania swojej wartości poprzez triumf nad innymi, to odczujemy upokorzenie, jeśli inni zatriumfują nad nami. Przegrana, zwłaszcza na oczach publiczności, może mieć negatywny wpływ na psychikę nawet najzdrowszej osoby.
W najlepszym wypadku da się to przeżyć bez uszczerbku dla poczucia własnej wartości, ale trudno sobie wyobrazić, żeby przegrana miała je wzmocnić. Nikt w rywalizującym świecie nie uniknie doświadczenia wszechogarniającego wstydu i zwątpienia w siebie. A jeśli do faktycznych porażek dodamy jeszcze obawy przed ewentualnymi porażkami w przyszłości, staje się jasne, jak olbrzymi potencjał upokorzenia zawiera się w kulturze rywalizacji.
Destrukcyjny wpływ porażek jest tym większy, im więcej wagi przykłada się do wygranej w danym społeczeństwie. Jak ujmuje to Stuart Walker: „Im większe zaangażowanie, tym większy żal, gdy przegramy”. Kiedy „nacisk kładzie się nie na kompetencje i osiągnięcia, lecz na powszechną aprobatę i wygraną”, wówczas przegrani w końcu „zaczynają wierzyć, że coś jest z nimi nie tak i zasługują na porażkę” (311). Walker opisuje proces internalizacji porażki, zamiany przegranej w poczucie, że jest się nieudacznikiem. Jest to proces powolny, ale toczy się w każdej chwili na naszych boiskach i w klasach szkolnych, w biurach i domach.
Jak możemy się spodziewać, zachodzi on bardziej gwałtownie u osób, które i tak mają niskie poczucie własnej wartości. Niewiara w siebie sprawia, że człowiek zawsze spodziewa się porażki, a nawet, jak się dalej przekonamy, sam się do niej przyczynia.
Lecz rywalizacja wymierza kopniaka nie tylko tym, którzy już leżą. Ames odkryła, że nawet „dzieci mające wysoką samoocenę stają się bardziej krytyczne wobec siebie, gdy przegrają, a dodatkowo zaczynają przeceniać zdolności innych oraz ich wartość” (312). Ames przypuszcza, że z czasem może to „osłabiać pozytywną samoocenę oraz przyczyniać się do wyuczonej bezradności. A dysproporcja w postrzeganiu siebie i innych ludzi może mieć negatywny wpływ na relacje z nimi” (313).
Psycholog sportowy Frank Ryan argumentuje, że porażki są szczególnie dotkliwe dla osób, które zazwyczaj wygrywają. Kto z reguły słabo wypada w rywalizacji, ten po przegranej będzie spokojny. Ale ktoś, kto zazwyczaj dobrze sobie radzi, a danego dnia poszło mu gorzej, bywa zgorzkniały, smutny, a czasem nieprzyjemny (314). Ryan nie krytykuje rywalizacji, lecz jedynie wspomina o tym, co uznaje za tymczasowe konsekwencje. Utrzymuje, że to nie niskie poczucie własnej wartości, lecz statystyka wyników powoduje takie skutki.
Z szerszego punktu widzenia jednak rywalizacja zawsze jest szkodliwa. Każdy może zostać zdruzgotany porażką, niezależnie od poziomu poczucia własnej wartości. Przegrana zawsze jest możliwa, bo stanowi nieodłączną część rywalizacji. Ale to jeszcze nie cała historia.
Zdrowie psychiczne zakłada bezwarunkowość, to znaczy przekonanie, że jest się w porządku niezależnie od wszystkiego, co się dzieje. Tymczasem w rywalizacji samoocena zaczyna zależeć od niepewnego wyniku konkurencji, czyli staje się czymś warunkowym.
W najlepszym wypadku czujemy się pewni siebie i utwierdzeni w swojej wartości, ale tylko na pewien czas. Skoro poczucie własnej wartości ma być bezwarunkowe, to rywalizacja, niezależnie od swoich rezultatów, nie może go wzmacniać.
Czy jednak wygrana nie zwiększa szacunku dla siebie, który jest podporą zdrowia psychicznego? Czy nie rekompensuje negatywnych skutków poprzedniej przegranej? Zwycięstwo to także zastrzyk energii: wie to każdy, kto zdobył jakąś prestiżową nagrodę, zwyciężył w zawodach albo pokonał odwiecznego rywala*. Jednak mimo całej ekscytacji zwycięstwem, nie zaspokaja ono naszych potrzeb i nie rekompensuje cierpienia wywołanego porażkami, ponieważ nie jest dane raz na zawsze. Niezależnie od tego, czy chodzi o stanowisko prezesa zarządu, zwycięstwo w Super Bowl czy o pozycję światowego mocarstwa, bycie najlepszym oznacza, że jest się na celowniku rywali.
Owszem, status zwycięzcy będący przedmiotem zazdrości i pożądania może dawać powierzchowne poczucie satysfakcji, ale wywołuje także głęboki niepokój, ponieważ wiadomo, że przegrana jest tylko kwestią czasu. Jak pisze George Leonard, nawet po zdobyciu mistrzostwa w Super Bowl trener drużyny Dallas Cowboys, Tom Landry, miał na twarzy „maskę strachu”.
W niektórych dziedzinach problem polega nie na tym, że trzeba wygrać w kolejnym roku, lecz że trzeba rywalizować w nowym środowisku. Gdy wyróżniony absolwent szkoły średniej zaczyna studia, szybko przekonuje się, że jego dotychczasowy status już nic nie znaczy – rywalizacja zaczyna się od nowa. Pisarz najpierw rywalizuje o możliwość publikacji, potem o uwagę i budżet reklamowy w swoim wydawnictwie, a następnie o zainteresowanie, wysoką sprzedaż, recenzje i nagrody. Ledwie aktor pokona swoich kolegów na przesłuchaniu, a już musi od nowa przechodzić ten sam proces. Nawet taki entuzjasta rywalizacji jak Harvey Ruben przyznał, że "wielu silnych rywali, doszedłszy do szczytu swoich aspiracji, dostrzega, że ich cel nieustannie odsuwa się do przodu.
Odkrycie, że sukces to często puste zwycięstwo, jest jednym z najbardziej traumatycznych przeżyć, jakich może doznać zwycięzca" (315).
(...)
* Fakt, iż zwycięstwo stało się marzeniem wielu, wynika z popularności rozrywek kultury masowej. Na przykład, popularny zabieg stosowany w filmach akcji polega na tym, że budzący sympatię bohater przegrywa i dopiero w ostatnich scenach pokonuje swoich przeciwników. Im więcej przeszkód musi pokonać, tym lepiej. Ekscytacja, której doświadczamy w sali kinowej, to marny substytut po czucia, że sami jesteśmy zwycięzcami, a olbrzymi popyt na fikcyjne zwycięstwa dowodzi, iż faktyczna rywalizacja nie może zaspokoić naszych potrzeb.
Przypisy
- 301 Odkryli to Spencer Kagan i George S. Knight. Zob. Cooperation-Competition and Self-Esteem. A Case of Cultural Relativism.
- 302 Carole Ames, Children’s Achievement Attributions and Self-Reinforcement. Effects of Self-Concept and Competitive Reward Structure (dalej jako Achievement), s. 353. Paradygmat „umiejscowienia kontroli”, nadal wciąż popularny w psychologii społecznej, stworzył Julian Rotter.
- 303 Ardyth A. NoremHebeisen, D. W. Johnson, The Relationship Between Cooperative, Competitive, and Individualistic Attitudes and Differentiated Aspects of Self-Esteem, s. 420.
- 304 Johnson, Johnson, Geoffrey Maruyama, Interdependence and Interpersonal Attraction Among Heterogeneous and Homogeneous Individuals, s. 35.
- 305 Johnson i Johnson, Crisis, s. 140. Wśród cytowanych przez nich badań jest wspomniane wyżej badanie przeprowadzone przez NoremHebeisen i Johnsona. Wykazało ono ostry kontrast pomiędzy zależnością a warunkowym poczuciem własnej wartości u rywalizujących uczniów, z jednej strony, oraz „większą osobistą ekspresyjnością (podstawową akceptacją) oraz… silniejszym ogólnie dobrym samopoczuciem” u uczniów współpracujących z drugiej strony (s. 420).
- 306 Johnson, Johnson, i Linda Scott, The Effects of Cooperative and Individualized Instruction on Student Attitudes and Achievement, s. 212. Badanie to nie obejmowało układu rywalizacyjnego; porównania dokonano w odniesieniu do samodzielnej nauki. Inne badania potwierdzają pogląd, że uczenie się niezależnie to najgorsza z trzech wymienionych alternatyw, jeśli chodzi o zdrowie psychiczne.
- 307 Aronson, s. 210.
- 308 Ruth s. Rubinstein, Changes in Self-Esteem and Anxiety in Competitive and Noncompetitive Camps.
- 309 Deutsch, Distributive Justice, s. 399.
- 310 Orlick, Winning Through Cooperation, s. 121.
- 311 Walker, s. 111. Walker mówi o rywalizacji w sporcie, ale psychoanalityk Rollo May doszedł do tego samego wniosku odnośnie do rywalizacji na rynku. „Wszelka porażka w rywalizacji to zagrożenie dla szacunku dla samego siebie. To w oczywisty sposób prowadzi do głębokiego poczucia bezsilności i niższości” (The Meaning of Anxiety, s. 196).
- 312 Ames, Achievement, s. 350.
- 313 Ibidem, s. 353.
- 314 Frank Ryan, Sports and Psychology, s. 205.
- 315 Ruben, s. 147. Inni badacze rywalizacji wypowiadają się podobnie. Lawrence Frank pisze: ,,Rywalizacja uniemożliwia osiągnięcie jakiegokolwiek statusu, który można by uznać za ostateczny, stąd też rywalizujący są wiecznie zmuszeni do odrzucania swoich celów zaraz po ich osiągnięciu na rzecz kolejnych, bardziej odległych” (s. 320). Psychologowie sportu, Tutko i Bruns, wyrażają to bardziej dobitnie: „Bez względu na poziom, na jakim rywalizujemy, po osiągnięciu naszego celu od razu przechodzimy do kolejnego, dążąc do perfekcji, która jest poza naszym zasięgiem. Wygrana w rzeczywistości przypomina picie słonej wody: nigdy nie zaspokoi pragnienia. To nienasycona zachłanność. Zwycięstw nigdy dość. Freud jasno zdefiniowałby nasze zachowanie jako natręctwo, ponieważ nie ma takiej chwili, w której zwycięzca mógłby sobie powiedzieć: Udało mi się”. (s. 2–3).
Fragment pochodzi z książki:
Alfie Kohn, Bez rywalizacji. Dlaczego przegrywamy wyścig po wygraną?
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.