Wydawnictwo MiND » Sklep • Książki » Wychowanie dzieci » Pełne miłości przywództwo w rodzinie

Koszt wysyłki od 5,-zł. Darmowa wysyłka za zamówienie powyżej 200,-zł.


Pełne miłości przywództwo w rodzinie

Mathias Voelchert

Czy bez wychowania można się obejść?

Mathias Voelchert od kilkudziesięciu lat propaguje idee pedagogiczne Jespera Juula, pracując z rodzicami, nauczycielami i dziećmi. W swojej książce omawia najważniejsze kwestie związane z odpowiedzialnością dorosłych za rozwój dzieci i za dobre relacje w rodzinie.

  • Jak przejąć stery jako rodzic?
  • W jaki sposób poradzić sobie z wybuchami emocjonalnymi w domu?
  • Jak wspierać swoje dziecko w szkole?
  • Czy okres dojrzewania dziecka musi być trudny dla całej rodziny?

Odpowiedzi na te i inne pytania zostały przedstawione w dialogu z rodzicami, którzy zgłaszają się do autora z rozmaitymi wątpliwościami wychowawczymi. Wnioski, jakie płyną z tych rozmów, można oddać w jednym zdaniu: życzliwe i empatyczne przywództwo rodziców jest dla rozwoju dzieci lepsze niż tradycyjnie rozumiane wychowanie.

Niniejsza książka może stanowić wartościowy przewodnik dla wielu rodziców, którzy mają odwagę szukać nowych dróg dla siebie, swoich partnerów i dzieci

‒ Jesper Juul

Książka dostępna w formie papierowej

28,00 

Wyczyść zaznaczenie
SKU: Brak danych Kategoria:

Metryka • Rekomendacje • Cytaty

Metryka książki

Mathias Voelchert, Pełne miłości przywództwo w rodzinie. Czy bez wychowania można się obejść?

Tytuł oryginału: Liebevolle elterliche Führung

Tłumaczenie z języka niemieckiego Joanna Dżdża

  • © Wydawnictwo MiND
  • Podkowa Leśna 2021
  • Wydanie I
  • 296 stron, oprawa miękka, 210 x 135 mm
  • ISBN 978-83-62445-88-2 (książka papierowa)

Przedmowa Jespera Juula

Wstęp. Nowe możliwości

Rozdział 1. Wychowanie wymaga zaufania, ale zaufanie nie wymaga wychowania

  • Nie ma dobrych ani złych dzieci
  • Drobne konflikty
  • Akceptacja zaufania
  • „I tak pójdę!”

Rozdział 2. Koniec z obsługą

  • Zaczynam od siebie
  • Odejście od wychowania

Rozdział 3. Dlaczego rodzice powinni sprawować przywództwo w rodzinie?

  • Gdy kończy się cierpliwość
  • Niechciane malowidło na ścianie
  • Przekazywanie wartości bez przymusu
  • Problem jajka i kury
  • Czy wszystko jest kwestią stylu wychowania?
  • Ogród możliwości
  • Gdy dzieje się źle
  • „Mamo, nie zostawiaj mnie samego”
  • Nie wszechmocni, nie bezsilnie, ale zdolni do przewodzenia rodzinie

Rozdział 4. Szczęście rodzinne. Wspólny rozwój dzieci i rodziców

  • Lęk dziecka i rodzica
  • Trwanie przy swoim
  • Nauka słuchania

Rozdział 5. Kiedy nadciąga burza. Wybuchy emocjonalne dzieci i rodziców

  • Poznawanie swoich uczuć
  • Regulowanie stresu dzięki wewnętrznej więzi
  • Wspieranie samoregulacji przez całe dzieciństwo
  • Lęki, które w sobie nosimy
  • Odpowiedzialność jest lekiem
  • „Ale ja chcę!”
  • Potrzeby rozpieszczonych dzieci

Rozdział 6. Jak przejąć ster jako rodzic?

  • Pytania drogą do rozwiązań
  • Jestem tylko dzieckiem
  • Przejęcie odpowiedzialności, a nie żądanie posłuszeństwa
  • Wyjście z trybu wykonywania poleceń
  • Czerpanie mądrości i pewności siebie doświadczenia

Rozdział 7. Dobre relacje uzdrawiają, a złe szkodzą!

  • Rezonujemy ze sobą
  • Zaufanie fundamentem relacji

Rozdział 8. Jak przebrnąć przez szkołę, zanim nas wykończy?

  • Kiedy szkoła tylko ocenia
  • Rodzina jest ważniejsza niż szkoła
  • Troska i wsparcie

Rozdział 9. Okres dojrzewania. Uwierzcie w siłę swojej rodziny

  • Wychowanie jest bezcelowe
  • Ważny duet: współdziałanie i integralność

Rozdział 10. Kiedy jest pora na zmiany? (dla ojców)

  • Historie ojców
  • Inicjacja i dojrzewanie

Rozdział 11. Od „ja” do „my”. Jak partnerstwo spaja rodzinę

  • Bliskość i dystans

Rozdział 12. Jak być dobrym rodzicem mimo rozstania?

  • Wspólna żałoba
  • Co dalej z dziećmi
  • „W trosce o pokój…”
  • Wstyd i wina

Rozdział 13. Nauka rezygnowania i osiągnięcie spokoju

Posłowie. Wdzięczność źródłem zadowolenia

Bibliografia

Wielu rodziców czuje się źle, bo nie wiedzą, jak kierować rodziną. Stracili przywództwo albo nigdy go nie mieli, ponieważ nie zetknęli się z nowym podejściem do rodzicielstwa. Kiedyś pożądane zachowanie osiągano przemocą. „Do buntu doprowadziły mnie rozkazy ojca i to, że nie chciałem być posłuszny” – mówi Reinhold Messner w filmie o swoim ojcu, który często zmuszał biciem jego i braci do wykonywania swoich poleceń.
Dzisiaj, jeśli nie chcemy łamać dziecięcej woli, musimy odkryć nowe podejście do rodzicielstwa. Jak to zrobić? Powinniśmy przyjrzeć się sobie i swoim dzieciom. Zadać sobie pytanie: Jakim jestem ojcem? Jaką jestem matką? Wtedy będziemy mogli wsłuchać się w siebie, aby dowiedzieć się, co robić dalej. Rozmawiajcie ze sobą, pokażcie sobie nawzajem swój ból. Nie po to, żeby coś osiągnąć, lecz dlatego, że was porusza. W ten sposób tworzy się więź, a nasze dusze stają się silniejsze.

Dzieci lubią być aktywne tak jak Lars. Dobrze się czują, kiedy mogą coś zrobić, zobaczyć fizyczny dowód swojego działania. Dawajmy dzieciom coś do zrobienia! Dzięki temu nie będą nadmiernie pobudzone, a ich energia pozostanie na umiarkowanym poziomie. Dzieci – tak jak Lars – chcą wykorzystywać swoją siłę w działaniu, poczuć swoje „ja” i poznawać otaczający je świat. Smartfony i komputery nie zastąpią doznań fizycznych. One zresztą nie zadowalają dzieci i są interesujące tylko przez jakiś czas. Im młodsze dziecko, tym większe znaczenie ma zabawa na dworze w kontakcie z przyrodą.

Zdaję sobie sprawę, że rodzinom mieszkającym w miastach, a także samotnym matkom i ojcom często trudno jest zapewnić dzieciom zabawę na świeżym powietrzu. Pamiętajmy jednak o tym, jak bardzo rozwija ona dzieci. Mieszkając w mieście, możemy posyłać je na przykład do przedszkola leśnego. Sam widziałem przed laty w Monachium, jak grupa przedszkolaków codziennie jeździła wozem drabiniastym nad Izarę, do Ogrodu Angielskiego, żeby spędzić czas na łonie przyrody. Kontakt z naturą jest zatem możliwy również w mieście. Dodam, że chłopcy bez względu na to, czy dorastają w mieście, czy na wsi, najpierw rozwijają motorykę dużą, a potem, od okresu dojrzewania, motorykę małą. U dziewcząt jest odwrotnie – potrafią ładnie pisać w szkole, a dopiero potem chcą na przykład jeździć konno. Kiedy mój syn miał pięć lat, bardzo chętnie siadał na kosiarce  i mimo że było to niebezpieczne, jeździł po trawniku i radził sobie znakomicie, bo właśnie to go wtedy pociągało.

Chodzi o to, żeby rodzice widzieli każde dziecko takim, jakie jest, niepowtarzalnym, oraz aby przejmowali odpowiedzialność, kiedy pojawiają się problemy.

Doskonale rozumiem, że chcielibyśmy mieć posłuszne dzieci ‒ takie, które ułatwiają nam życie. Jedno jest pewne: dawne strategie wychowania  nie zaprowadzą nas do tego. Poza tym czy to w ogóle właściwe – oczekiwać, że człowiek będzie posłusznie wykonywał polecenia?

Moim zdaniem: czasami tak! Dziecko musi współdziałać, kiedy jest to konieczne. W niebezpiecznej sytuacji mam prawo oczekiwać, że dziecko się zatrzyma. Kiedy córka lub syn wybiega na drogę, którą nadjeżdża ciężarówka, albo  pędzi przede mną na rowerku biegowym, a z podjazdu wyłania się samochód, muszę krzyknąć, żeby zapobiec wypadkowi. Dziecko musi mnie posłuchać i się zatrzymać. Ten cel możemy osiągnąć, jeśli wielokrotnie będziemy z dzieckiem doświadczać takich sytuacji, pod warunkiem, że mieliśmy dość szczęścia i nic się nigdy nie stało. Wówczas zbudujemy zaufanie, a dziecko zauważy, że mama i tata krzyczą, kiedy dzieje się coś ważnego, więc będzie współdziałać.

Trzeba też przepracować w myślach jedną rzecz, a mianowicie uświadomić sobie, że nie jesteśmy w stanie ochronić dziecka przed całym złem tego świata. Kiedy moje dzieci były małe, myślałem sobie, że jeśli istnieją anioły stróże, to właśnie to jest czas dla nich. Nie mogę trzymać dziecka pod kloszem. Muszę pogodzić się z zagrożeniami związanymi z ruchem drogowym i innymi niebezpieczeństwami. Potrzebny jest łut szczęścia, żeby nie stało się nic poważnego, dopóki dziecko nie nauczy się odpowiednio reagować na zagrożenia. Zresztą przyznajmy szczerze, ile razy przeżyliśmy jako rodzice sytuacje, które skończyły się dobrze, chociaż mogło być niewesoło. Dziękuję wam, anioły stróże!

„Uważaj na siebie” – mówiłem zawsze na pożegnanie dzieciom, kiedy wychodziły z domu. Dzisiaj wciąż mam to w myślach, ale już tego nie mówię.

Pełne miłości przywództwo w rodzinie nie ma nic wspólnego z wychowaniem, więc porzućcie wszystkie wyobrażenia o wychowaniu. Nie chodzi także o rozwiązywanie problemów z dziećmi, ale o wzięcie odpowiedzialności za to, co przeżywamy na danym etapie życia w relacjach rodzinnych. Jesteśmy w nich tu i teraz i dlatego możemy na nie wpływać.

Mathias Voelchert

(ur. 1953) jest założycielem i liderem niemieckiego Familylabu, organizacji wspierającej rodziców, nauczycieli, pedagogów i inne osoby pracujące z dziećmi. Przez wiele lat był najbliższym współpracownikiem Jespera Juula, z którym prowadził liczne warsztaty i jako redaktor współpracował przy powstawaniu wielu książek.

Z wykształcenia ekonomista, superwizor i coach; ukończył także wiele kursów doszkalających. Doradza rodzinom, szkołom i firmom. Ma żonę i dwoje dorosłych dzieci.

Publikował artykuły na temat relacji i partnerstwa na łamach czasopism popularnych i specjalistycznych. Jest autorem książek: Trennung in Liebe (Rozstanie w miłości), Paare im Wandel (Pary w okresie przemian), Chancen verlieben sich (Szanse na miłość), Ich geh’ aber nicht mit zum Wandern! – Die 50 häufigsten Familienkonflikte und wie Sie da gut wieder rauskommen (Nie jadę z wami na wycieczkę! Pięćdziesiąt najczęstszych konfliktów w rodzinie i jak z nich wybrnąć), Zum Frieden braucht es zwei, zum Krieg reicht einer (Do pokoju potrzeba dwojga, do wojny wystarczy jedno).

Więcej informacji o Autorze można znaleźć na stronie: www.family-lab.de

Parametry książki

Format:

książka papierowa, e-book

Opinie

Na razie nie ma opinii o produkcie.

Napisz pierwszą opinię o „Pełne miłości przywództwo w rodzinie”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *