5. Konflikty i problemy
Nasze dzieci ciągle kłócą się przy stole
Sporo się wydarzyło od lat dwudziestych ubiegłego wieku, kiedy kobiety uczono, że małe dzieci powinno się nakarmić i położyć do łóżka, zanim pan domu wróci i zasiądzie do kolacji. Uważano, że głowa rodziny nie powinna spożywać najważniejszego posiłku w ciągu dnia w towarzystwie rozwrzeszczanej dzieciarni. Dziś przy stole rozmawiają zarówno kobiety, jak i dzieci, a konflikty w rodzinie nie są już tabu.
Wiąże się to także z tym, że za życia ostatniego pokolenia musieliśmy nauczyć się kierować konfliktami jako nieodłącznym elementem naszego życia. I to w taki sposób, aby nie tylko jedna strona zawsze była górą. Jesteśmy, ogólnie rzecz biorąc, na odpowiedniej drodze, aby to osiągnąć, choć nie wszyscy są równie blisko celu.
Wielu rodziców nadal woli wycofać się i unikać konfliktów
Inni milczą tak długo, aż uznają, że miarka się przebrała, i wówczas walą pięścią w stół, pokazując, kto tu rządzi. Dzieci od początku są inne. One postrzegają konflikty jako naturalny element życia wspólnoty i czy nam się to podoba, czy nie, muszą co jakiś czas zaznaczyć swoje terytorium i uporządkować swoje wrodzone poczucie hierarchii.
Co za tym idzie, jeśli w rodzinie jest dwoje lub więcej dzieci, w większości wypadków trzeba się oswoić z myślą, że każdego dnia będzie dochodziło między nimi do różnych spięć. Im mniej czasu spędzają ze sobą w domu, na ulicy albo w lesie, tym więcej będzie konfliktów. A jeśli niektóre z nich wypływają, kiedy cała rodzina siedzi przy stole, dorośli powinni potraktować to jako dowód zaufania ze strony dzieci: że nie widzą motywów czy podtekstów, które należy ukrywać przed rodzicami.
Pozwólcie im dwa, może trzy razy doprowadzić konflikt do końca bez ingerowania w niego i zobaczcie, jak się skończy. Kto wie, być może będziecie pozytywnie zaskoczeni.
„Bądźcie dla siebie mili!”
– mówią rodzice do dzieci i mają rację, tyle że nauczenie się tego zajmuje dzieciom w najlepszym wypadku większą część dzieciństwa. I tak naprawdę nie uczą się tego dzięki pouczeniom dorosłych, tylko poprzez naśladowanie sposobu, w jaki dorośli odnoszą się do nich i siebie nawzajem, gdy w rodzinie dochodzi do większych lub mniejszych sporów.
Z mojego doświadczenia wynika, że najlepsze, co można zrobić, aby utrzymać liczbę spięć przy stole na możliwym do zaakceptowania poziomie, to skupić się tym, aby z radością i przyjemnością serwować rodzinie smaczne, odpowiednio przyrządzone posiłki.
To znacznie lepsze niż marnowanie sił na ustalanie, czyja przypada kolej, żeby zrobić to czy tamto, i pozbawianie całej sytuacji tkwiącego w niej potencjału pedagogicznego. To przede wszystkim w rodzinie dzieci uczą się wielkoduszności. Niekończące się dochodzenie, kto ma rację, jest stratą czasu i energii, i obok przekonania o własnej nieomylności jest najszybszym sposobem, żeby zepsuć atmosferę.
Dzieci w wieku poniżej dziesięciu-dwunastu lat rzadko mają wrodzoną zdolność do abstrakcyjnego czy filozoficznego wyrażania się, mimo że często filozofują. Postępują i mówią spontanicznie, w zależności od sytuacji. Stąd sposób, w jaki reagują na konflikt z rodzeństwem, może nam sporo powiedzieć o tym, kim są. Tę wiedzę rodzicom trudno uzyskać inaczej, jeśli w ogóle jest to możliwe.
Często tylko w pośredni sposób możemy się dowiedzieć, że dziecko miało kiepski dzień w szkole czy że ma chłopaka lub dziewczynę, a nie z wywiadu, jaki rutynowo przeprowadzamy, odbierając je ze szkoły albo kładąc spać. Dlatego ważne jest, aby dorośli dali sobie czas i stworzyli przestrzeń, w której życie będzie się mogło rozwijać spontanicznie, zamiast denerwować się, że rzeczywistość zupełnie odbiega od ich wyobrażeń o idealnej rodzinnej kolacji.
Stosunek między rodzeństwem wymyka się rozmaitym ramom, jakie chcielibyśmy mu narzucić. Niektóre rodzeństwa traktują się wzajemnie z życzliwością, czułością i humorem przez prawie cały czas, za to inne przybierają barwy wojenne, kiedy tylko znajdą się razem w jednym pomieszczeniu.
Dzieci same rzadko potrafią z sensem uzasadnić, dlaczego jest tak czy inaczej, i rodzice muszą przeważnie żyć w niewiedzy i ciągłym zdumieniu. Z drugiej strony, są na pewno rodziny, gdzie konfliktów jest tak dużo, a rodzeństwo odnosi się do siebie nawzajem na tyle źle, że trzeba położyć temu kres.
Istnieją dwa sposoby, aby tego dokonać
Najpierw należy spróbować pierwszego, a jeśli to nie pomoże, skorzystać z drugiego. Pierwszy sposób to zrobić grandę – i to w wielkim stylu, z orkiestrą dętą i całym cyrkiem!
Jeśli ma zadziałać, to trzeba to zrobić spontanicznie i prosto z serca, nie dopuszczając do głosu posiadanej wiedzy pedagogicznej i nie uciekając się do gróźb. Dzisiejsi rodzice boją się „pojechać po dzieciach” w ten sposób, a uważam, że to szkoda.
Im więcej czasu dzieci spędzają w instytucjach pedagogicznych pod opieką ludzi, którzy z definicji starają się być profesjonalni i rozsądni, tym częściej ulegają złudzeniu, że człowiek jest stworzeniem racjonalnym. Sprostać tej iluzji to dla dziecięcej duszyczki nie lada wysiłek (dla dorosłych, pracujących w tych instytucjach, zresztą także), dlatego czas spędzony w domu i gronie rodzinnym staje się dla nich jedną z niewielu okazji, aby pobyć z dorosłymi, którzy mają odwagę stracić panowanie nad sobą i zrzucić maskę.
Dzieci doskonale zdają sobie sprawę, że ich własne uczucia i reakcje są nieracjonalne. Odczuwają to każdego dnia. Jeśli więc nie spotkają na swojej drodze dorosłych, których od czasu do czasu ponoszą emocje, to zaczną wierzyć, że coś jest z nimi samymi nie tak, skoro nie zawsze potrafią postępować rozsądnie.
Jeśli więc rodzice uznają, że miarka się przebrała, to nic złego się nie stanie, jeśli powiedzą: „Do diabła ciężkiego, przestańcie w tej chwili! Za każdym razem kiedy mamy jeść, robicie awanturę. Szlag mnie trafia, słyszycie? Mam tego dość! Pojęcia nie mam, o co wam chodzi ani jak wam w tym pomóc. Po prostu macie przestać. Natychmiast! Nie wytrzymam, jeśli jeszcze raz zepsujecie mi kolację, rozumiemy się?!”.
Jeśli poczujecie, że tak trzeba, możecie nawet odejść od stołu po tym, jak postawiliście kropkę.
Fragment książki Uśmiechnij się! Siadamy do stołu
Jesper Juul, Uśmiechnij się! Siadamy do stołu. Wspólne rodzinne posiłki, Wydawnictwo MiND 2011
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.