Rola nieposłuszeństwa
Nieposłuszeństwo, rozumiane w taki sposób, w jaki używamy tego określenia na co dzień, bardzo często oznacza pierwsze kroki dziecka w kierunku osobistej integralności i odpowiedzialności wewnętrznej. Dlatego musimy przestać nakłaniać dzieci do dostosowywania się do naszych oczekiwań za wszelką cenę, a zamiast tego wziąć je za rękę, kiedy podążają w kierunku tożsamości, której natury i celu jeszcze nie znamy.
Osobom, które podążają ku sobie samym, musimy zapewnić towarzystwo kogoś bardziej doświadczonego.
Nieposłuszeństwo dzieci nie jest wyrazem nieodpowiedzialności społecznej ani intencjonalną próbą obalenia władzy dorosłych. Jest to raczej odruchowa obrona przed przemocą i wyraz chęci odzyskania autentyczności i integralności, niezbędnych do powrotu do społeczeństwa. Kiedy dorośli wycofują się ze społeczeństwa na krócej lub dłużej, aby odnaleźć siebie, rzadko jest to proces czysto intelektualny. Nauka wsłuchiwania się w swój wewnętrzny głos ma także dużo wspólnego z emocjami. Czas i energia niezbędne do introspekcji oraz zintegrowania doświadczeń jest różny u dorosłych i u dzieci i wynosi od kilku sekund do kilku miesięcy, a nawet lat. Ale ponieważ dzieci są bardziej elastyczne emocjonalnie i łatwiej się adaptują pod względem behawioralnym, zwykle potrzebują mniej czasu niż dorośli.
Fakt, że kultura posłuszeństwa odchodzi do przeszłości, w logiczny sposób wywołuje pytanie, czy społeczeństwo może istnieć, gdy wszyscy jego członkowie są nieposłuszni. Jest to jednak pytanie retoryczne, ponieważ nie bierze pod uwagę faktu, że nieposłuszeństwo jest ważnym elementem rozwoju osobistego i społecznego jednostki, a nie zwykłym przeciwieństwem posłuszeństwa.
Analogicznie możemy postawić pytanie, czy przedszkola, szkoły lub praca zespołowa mogą dobrze funkcjonować bez zasady posłuszeństwa. Odpowiedź brzmi następująco: stworzenie przestrzeni na nieposłuszeństwo w rzeczywistości umożliwia konstruktywny rozwój każdej osoby będącej częścią danego tworu społecznego, a zatem umożliwia również rozwój instytucji.
Relacja pomiędzy jednostką a grupą zawsze ma charakter dialektyczny, nawet jeśli możliwości i prawo jednostki do wyrażania własnej integralności są ograniczane czy nawet zakazane. Im bardziej się je ogranicza, tym bardziej pośrednio będzie ona wyrażana przez dzieci i dorosłych. Zwykle oznacza to agresję, niemożność porozumienia się oraz zbiorowe poczucie braku sensu. Wykazano, że w takich wypadkach stosowanie środków zaradczych opartych na sztywnych zasadach i dyscyplinie przynosi mierne efekty.
Jakość wskazówek i wzajemnych kontaktów oferowanych dzieciom przez dorosłych ma ogromne znaczenie pedagogiczne. Zła jakość nie wiąże się z ryzykiem dla społeczeństwa jako takiego, ale z tym, że zamiast wzmacniać swoją odpowiedzialność wewnętrzną dziecko będzie szukać azylu w różnych społecznościach autorytarnych, które wydają się atrakcyjne, ponieważ ich normy różnią się od dobrze mu znanych norm kulturowych i rodzinnych. Bardzo często są to systemy, od których dorośli nie bez racji trzymają się z daleka. A zatem jeśli chcemy wzmacniać integralność dzieci, nasze kontakty z nimi nie powinny opierać się na tym, co jest z kulturowego, religijnego, moralnego lub prawnego punktu widzenia dopuszczalne albo niedopuszczalne w danej chwili. Wręcz przeciwnie, trzeba być oddanym dzieciom jako jednostkom – ich osobistym doświadczeniom, granicom i potencjałowi. Dzięki takiemu postępowaniu dorośli mogą ofiarować im swoje wyczucie wartości społecznych i tego, co one dla nich znaczą. A jeśli dorosły odmówi pełnienia takiej kluczowej roli w relacji lub jeśli nie potrafi jej sprostać, doprowadzi to do pojawienia się antyspołecznego indywidualizmu i izolacji społecznej.
Takie wyobcowane dzieci zapytane, jaki jest ich problem w relacjach z dorosłymi, zawsze odpowiedzą, że dorośli ich nie widzą, nie słyszą i nie traktują poważnie. Widzieć, słyszeć i traktować poważnie to trzy cechy relacji, które wzmacniają zarówno dzieci, jak i dorosłych o wiele bardziej niż upominanie, zakazy i ograniczenia.
Przykład
Dziewiętnastoletni młody mężczyzna, który dorastał w domu dziecka, opowiadał, co zwykle się dzieje, kiedy edukacja zostaje zdominowana przez posłuszeństwo i powierzchowną moralność. W jednej z takich placówek dzieci ‒ w ramach ochrony przed władzą wychowawców ‒ stworzyły swoją własną „społeczność nieposłuszeństwa”, dzięki czemu mogły trzymać się razem (i trzymać buzię na kłódkę). Mężczyzna wyjaśniał:
Nauczyliśmy się siedzieć cicho. Jeśli kiedykolwiek przesłuchiwałaby mnie policja, nie powiedziałbym ani słowa. Wiem, jak wytrzymać presję z zewnątrz.
Mężczyzna miał reputację osoby agresywnej i nieobliczalnej. Kiedy nie chciał przyznać się do jakiegoś przewinienia, instytucja, w której przebywał, zwoływała dzieci albo sześciu czy siedmiu pedagogów i wywierała na niego zbiorową presję. Opisał on swoje doświadczenie następująco:
Gdy znudziła mi się ta gra, odkryłem, co robić, żeby się od niej uwolnić. Wystarczyło na pokaz podporządkować się panującym tam regułom, a jeśli przyłapano mnie na ich łamaniu, to z udawaną skruchą przyznać się do błędu. I tak wymigiwałem się od wszystkiego. Ale w naszym świecie, w naszej tajnej społeczności, robiliśmy wszystko, co nam się tylko podobało. Pedagodzy nigdy się o tym nie dowiedzieli, bo nikt z nas nigdy nie puściłby pary z ust.
Zatem filozofia i metody stosowane przez pedagogów w domu dziecka wykształciły u tego młodego człowieka jedynie nową formę ulicznego sprytu, którą i tak już wcześniej posiadał.
Powyższa historia nie jest przykładem tego, jak młodemu mężczyźnie z dobrze rozwiniętą integralnością osobistą odmówiono potrzeby przynależności do społeczeństwa. Jest to raczej ilustracja, jak społeczeństwo odmówiło mu możliwości bycia częścią tego społeczeństwa. To nie przypadek, że dorosłych, którzy wykazują wysoki stopień integralności osobistej, często nazywa się samotnymi wilkami w pozytywnym tego słowa znaczeniu ‒ i w ten sposób odróżnia ich od konformistów lub oportunistów. Dotychczas edukacja nigdy nie koncentrowała się na rozwoju wewnętrznej odpowiedzialności. Ludzie, którzy mimo wszystko stają się odpowiedzialni wewnętrznie, albo osoby dorastające w rodzinach, gdzie hołduje się takiej postawie, to rzadkie wyjątki.
Gdyby zdrowa i naturalna potrzeba dziecka, by odkrywać siebie, nie była skalana poczuciem wstydu i winy, można by dokonać milowego kroku naprzód w praktyce edukacyjnej. Wstyd i poczucie winy to dwa czynniki egzystencjalne, które najczęściej wyzwalają zachowania autodestrukcyjne. Są one także główną przyczyną destrukcyjnych zachowań społecznych. W sytuacjach, w których ludzie nie wiedzą, co zrobić, lub czują się prowokowani, zwykle uciekają się do wymogu posłuszeństwa i związanych z nim wzorców działania. W krajach skandynawskich często towarzyszy temu ubolewanie, podczas gdy ludzie w innych krajach postrzegają to jako część swojego systemu wartości.
Nauczycielki mają głęboko zakorzenione przekonanie, że ich sukces polega na tym, żeby dzieci, z którymi pracują, robiły wszystko to, co im się każe. Przez całe pokolenia posłuszeństwo było ideałem. Świetnie ilustruje to baśń braci Grimm "Uparte dziecko":
Dawno, dawno temu było sobie uparte dziecko, które nigdy nie słuchało matki. Panu Bogu się to nie podobało i dlatego zesłał na nie chorobę. Żaden lekarz nie potrafił go uleczyć i wkrótce zmarło. Kiedy złożono dziecko do grobu i przysypano ziemią, nagle pokazała się jego rączka, która sięgnęła w górę. Próbowano ją wepchnąć z powrotem i przysypać ziemią, ale na nic się to zdało, bo ciągle wystawała. Dlatego mamusia musiała iść na jego grób i smagnąć rączkę rózgą. Dopiero wtedy rączka się schowała, a dziecko w końcu zaznało spokoju pod ziemią.
Główną różnicę pomiędzy przeszłością a teraźniejszością edukacji odnajdujemy w ogólnej wiedzy o rozwoju i psychologii dziecka. Ogrom nowych odkryć rozsadził paradygmat posłuszeństwa od środka. Nieustannie przekazujemy dzieciom swoje wartości, ale zarówno nasze obecne społeczeństwo, jak i nowo zdobyta wiedza wymuszają na nas, byśmy robili to z równą godnością, w której każda osoba jest w stanie stworzyć harmonijną syntezę przeszłości i przyszłości.
Fragment książki
Jesper Juul, Helle Jensen "Kompetencje relacyjne w edukacji. Od posłuszeństwa do odpowiedzialności", Wydawnictwo MiND 2023
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.